sobota, 15 lutego 2014

4.Sobota 01.06.2013



-Idziecie coś zjeść? Ja stawiam-zaproponowałam
-Spoko –odezwali się chórem
-A tak właściwie jestem Isabella-uśmiechnęłam się
-Ja Zayn-powiedział brunet o mocno brązowych oczach
-Louis-odezwał się chłopak z niebieskimi oczami i brąz włosami
-Harry- chłopak pocałował moją dłoń, a ja zachichotałam jak wariatka
-Liam- odezwał się chłopak o krótko przeciętych włosach
-A mnie już znasz, ale źle to wygląda, więc jestem Niall- wszyscy się zaśmiali.
-Może pójdziemy tu zaraz obok?-zaproponował Zayn. Chłopcy mu przytaknęli, a ja zostałam bez głosu. Justin złapał moją dłoń. Spojrzałam najpierw na nasze ręce, a później na niego zmieszana
-Na wypadek, żebyś nie wpakowała się w kłopoty.- wywróciłam oczami, ale nic nie powiedziałam. Weszliśmy do lokalu, a oczy wszystkich skierowały się  na nas. Goście tam obecni nie wyglądali na przyjaznych, czy sympatycznych. Ścisnęłam mocniej dłoń chłopaka i zajęliśmy jeden stolik. Podeszła do nas kelnerka w przykrótkim fartuszku i spojrzała na wszystkich chłopaków z pożądaniem. Nie mam pojęcia dlaczego poczułam dziwne ukłucie w żołądku. Wtuliłam się mocni w rękę chłopaka, a reszta widząc to zaśmiała się.  Zmierzyłam ich złowrogim spojrzeniem i ponownie zrelaksowałam się, wąchając seksowne perfumy chłopaka. Nic nie może opisać moich uczuć. Chłopak który rano wywołał u mnie przerażenie, teraz w jego towarzystwie czuję się całkowicie bezpieczna i taka…. Spełniona? To chyba dobre słowo.
-Poproszę jedne frytki – odezwał się Liam. Reszta mu przytaknęła  
-Ja poproszę sałatkę- odezwałam się. Zawsze muszę być inna….
-Wygodnie ci?-spytał Niall i zaśmiał się. Bez jaj…
-Jak cholera-wystawiła mu język. Reszta się zaśmiała tylko. Oni znowu coś brali?
Kelnerka szybko przyniosła nasze zamówienie, a mnie wzrokiem wręcz zabiła.
-Suka- mruknęłam pod nosem
-Może byśmy się umówili?-zaproponowała Justinowi. Nie mam pojęcia czemu, ale we mnie się zagotowało. Miałam ochotę przywalić jej w twarz. Zazdrość?.... Nie to nie możliwe…
-A może wróciłabyś tam gdzie twoje miejsce, czyli do burdelu- wysyczałam w jej kierunku. Widziałam jak chłopacy powstrzymują śmiech. Dziewczyna obdarowała mnie morderczym wzrokiem i odeszła
-Ale jej dokopałaś-odezwał się rozbawiony Harry
-Jesteś zazdrosna?-spytał mnie na ucho Justin z uśmieszkiem. Potrząsnęłam tylko przecząco głową i zaczęłam jeść swoją sałatkę. W przeciągu 30 min wszyscy zjedli swoje dania, a ja podeszłam do lady
-Ile płacę?-spytałam znudzonym tonem
-40 dolarów-wysyczała dziewczyna przez zaciśnięte zęby. Zapłaciłam jej należą sumę i gdy się odwróciłam zarzuciłam tylko włosy i odeszłam. Wyszłam z lokalu i zobaczyłam chłopaków, jak czekają już przy swoich samochodach
-Odwieziesz mnie?-spytałam Justina z oczami kotka.
-Nie ma problemu- otworzył drzwi pasażera. Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało i zajęłam miejsce. Zaraz po tym Justin obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon.
-Dziękuję, uratowałeś ten wieczór-zaśmiałam się
-Zawsze do usług. Gdyby znowu próbował takich sztuczek, od razu gadaj.- pokiwałam tylko głową i odwróciłam się w stronę okna. – Dasz mi swój numer?-spytał gdy stanęliśmy pod moim domem. Uśmiechnęłam się lekko i zabierając od niego telefon wpisałam swój numer. Wychodząc ucałowałam go w policzek i podeszłam do drzwi. Wyciągnęłam telefon, by sprawdzić która godzina. Moje oczy szeroko się otworzyły, gdy zobaczyłam 23:55. Odszukałam klucze i otworzyłam nimi drzwi. Wszystkie światła były pozagaszane, co oznaczało, że albo ich nie ma, albo już ciotka śpi. Najciszej jak umiałam weszłam po schodach na górę i udałam się do swojego pokoju. Tam zdjęłam buty i rzuciłam torebką na łóżko. Weszłam do łazienki i od razu się rozebrałam i weszłam do kabiny. Musiałam z siebie zmyć ten cały brud. Gdy już byłam zrelaksowana wyszłam i owinęłam się w ręcznik. W pokoju ubrałam na siebie za dużą bluzkę, a włosy spięłam w nieschludnego koka. Położyłam się na łóżko, a moje myśli zajął Justin. Jak to możliwe, że rano był dla mnie takim gnojem, a teraz był tak miły? To się nazywa zmiana. Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć, lecz usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Sięgnęłam po komórkę i odblokowałam. Nie wiedziałam kto to, ponieważ numer był nieznany. Nacisnęłam  otwórz, a tam czekała na mnie miła niespodzianka : „ Dobranoc księżniczko ;*. Dobrze się dzisiaj bawiłem i dzięki za motywację do wygranej. Rezerwuję cię na następny wyścig, mogę?” Uśmiechnęłam się sama do siebie i nacisnęłam odpowiedz :” Tak, możesz ;*. Także się świetnie bawiła. Dobranoc ;*” Zablokowałam telefon i położyłam go na szafce obok łóżka. Zamknęłam oczy i szybko zasnęłam.
*******************************************
I co, jak się podoba? Dzięki za ponad 100 wyświetleń ;). Mam nadzieję, że polubicie to opowiadanie, bo wiążę z nim coś poważniejszego. Niedługo rozdział piąty ;)

środa, 12 lutego 2014

3.Sobota 01.06.2013



Mój telefon dawał o sobie znać, więc nacisnęłam na zieloną słuchawkę, nawet nie patrząc kto próbuje się ze mną skontaktować
-Halo?-powiedziałam przeglądając dalej ubrania w szafie.
-Cześć kochanie- odezwała się moja ciotka. – Zmiana planów o 19 podjedziemy po ciebie, bo David zabiera nas do restauracji-mogłam usłyszeć w jej głosie ekscytację
-Jak uważasz- rzuciłam.
-Oh i ubierz coś ładnego, ale w miarę eleganckiego .
-Dobrze- odpowiedziałam. 
-Do zobaczenia- rozłączyła się zanim coś powiedziałam. Pokręciłam zirytowana głową i podeszłam do szafy. Długo szukałam jakiegoś odpowiedniego stroju, ale wszystko było w wesołych kolorach. Opadłam zrezygnowana na podłogę i zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je i spojrzałam tempo na ścianę
-Mamo nie pogniewasz się, że ubiorę coś kolorowego?-zapytałam. Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam się z ziemi. Podeszłam ponownie do szafy i wyciągnęłam chabrową sukienkę z złotym paskiem w talii. Podeszłam do lustra i przyłożyłam ubranie do swojego ciała. Uśmiechnęłam się i położyłam sukienkę na łóżku. Wybrałam jeszcze białą kurtkę i jasnobeżowe buty, oraz torebkę. Ułożyłam to obok sukienki na łóżku i poszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Rozkoszowałam się każdą kroplą ciepłego płynu na mojej skórze. Po około godzinie  wyszłam spod prysznica i owinęłam swoje ciało w biały ręcznik. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafki z bielizną. Wyciągnęłam biały stanik i tego samego koloru majtki. Ubrałam je na siebie i podeszłam do łóżka, z którego zabrałam sukienkę. Szybko ubrałam ją na swoje ciało. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam sama do siebie. Poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam makijaż.  Swoje blond włosy pokręciłam na lokówce i popsikałam lakierem. Gdy wróciłam do pokoju była już 18:49, więc szybko ubrałam na siebie marynarkę, a na stopy założyłam buty. Z pudełka z biżuterią wybrałam naszyjnik w kształcie serca i pierścionek z białymi kamieniami. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i uznałam, że zestaw , który wybrałam wygląda oszałamiająco. Spakowałam do torebki swój telefon, szminkę i tusz. Zeszłam na dół równo o 19. Od razu wyszłam na dwór i zobaczyłam samochód cioci na ulicy. Zamknęłam za sobą dom i poszłam do auta.  Gdy wsiadłam na tylnie siedzenie zobaczyłam chłopka mniej więcej w moim wieku i trochę młodszą dziewczynę. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie i odwróciłam głowę w stronę okna. Moje myśli powróciły do akcji z rana i chłopaka, który już po pierwszym spotkaniu przerażał mnie. Nie powiem, bo był nieziemsko przystojny, ale charakter to zepsuł. Jeszcze jak dzisiaj zaprosił mnie na wyjście, oszaleję. Nawet nie zauważyłam, że samochód stanął i jeszcze jako jedyna siedzę w pojeździe. Moje policzki pokrył rumieniec i wydostałam się z auta. Poszłam obok jako ostatnia w stronę restauracji. Usiadłam na krześle obok tego chłopaka, który głupkowato cały czas się na mnie patrzył. Miałam ochotę przywalić mu w twarz. David, który myślał, że zamawiając dla wszystkich będzie dżentelmenem jednak się nim  nie okazał. Gdy na stół  trafiły małże i krewetki na mojej twarzy pojawił się grymas. Na swoim okrytym kolanie poczułam rękę chłopaka, który cały czas się do mnie szczerzył. Spojrzałam na niego złowrogo, ale ten zamiast wziąć swoją brudną dłoń pojechał jeszcze wyżej. Ścisnęłam jego kończynę najmocniej jak umiałam, przy okazji wbijając swoje długie paznokcie w jego skórę i strzepnęłam ją ze swojego uda. Odsunęłam krzesło i wstałam z niego.
-Przepraszam, ale muszę do łazienki. –wykrztusiłam przerażona całą akcją. Chwiejnym krokiem weszłam do ubikacji i oparłam się o umywalkę. Niedługi po tym drzwi się otworzyły, a ja spojrzałam w tym kierunku. Gdy ujrzałam twarz chłopaka,  który wywołał u mnie strach serce podskoczyło mi do gardła. Przełknęłam głośno ślinę, gdy zbliżył się do mnie. Popchnął mnie na ścianę i mocno przycisną do ściany. Jęknęłam, gdy moje plecy weszły w kontakt z zimnymi płytkami.
-Wiesz, że jesteś bardzo ładna?- powiedział szeptem do mojego ucha
-Puść mnie idioto- zaczęłam się szarpać. –Kurwa powiedziałam ci puść mnie- ile tylko mogłam uderzyłam go kolanem w czułe miejsce.  Odepchnęłam go i ze łzami w oczach wybiegłam z łazienki. Nie podeszłam do stolika, tylko od razu wyszłam z restauracji.  Biegłam przed siebie, ale nie wiedziałam gdzie. Przystanęłam, gdy mój oddech był bardzo nie równy. Obok mnie zatrzymało się bardzo ładne sportowe auto, a ja nawet nie spojrzałam, kto siedzi w środku.
-Podwieźć gdzieś piękną panią?-usłyszałam znany mi już głos
-Nie, dzięki- burknęłam pod nosem.
-Wracaj!-usłyszałam głos chłopaka, który biegł w moją stronę. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w stronę restauracji.
-O nie, nie, nie- jęknęłam i szybko otworzyłam drzwi auta bruneta i wsiadłam do środka. –Jedź!-krzyknęłam, a chłopak ruszył z piskiem opon. Gdy widziałam jak szybko mijamy budynki dopiero się rozpłakałam. Schowałam twarz w dłoniach i dałam by emocje wzięły nade mną górę.
-Wszystko w porządku ? –spytał po dłuższej chwili. Pokiwałam tylko głową –Przecież nie jestem ślepy, że coś się stało-odezwał się znowu
-Dziękuję, że mi pomogłeś, ale uważam, że nie powinieneś się wtrącać do moich spraw, a ja twoich- oznajmiłam, gdy trochę się uspokoiłam
-Nalegam- powiedział bez emocji
-Musisz być taki ciekawski?-westchnęłam- Moja ciotka ma nowego chłopaka, a on ma dwójkę dzieci i ten chłopak był właśnie jednym z tych dzieci.
-No dobrze, ale czemu jesteś taka roztrzęsiona?-dopytywał
- On próbował się do mnie dobrać-powiedziałam nieco ciszej
- A to chuj-skomentował. Spojrzałam na niego i mogłam zobaczyć jak mocno zaciska kierownicę. – Zabiorę cię, gdzie się rozerwiesz-uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech był najpiękniejszym jaki widziałam.
-Jestem Isabella- powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie na chwilę, aż odpowiedział
-Justin- chłopak przyśpieszył, na co się zaśmiałam – Lubisz szybką jazdę?
-Tak-uśmiechnęłam się. Niedługo po tym zatrzymał się obok toru wyścigowego
-Serio?-spojrzałam na niego
-Będziemy się ścigać- oznajmił z wielkim uśmiechem. Wzruszyłam tylko ramionami. Justin wyszedł z auta, co ja niepewnie zrobiłam za nim. Brunet machnął ręką bym do niego podeszła, co zrobiłam już śmielej. Objął mnie w talii, a ja zdziwiona na niego spojrzałam.
-Hej Niall- zaśmiał się chłopak i przywitał z blondynem – Gdzie reszta?
-Wyrywa jakieś laski-zaśmiał się- widzę, że ty już nie musisz. Zaraz, to nie ta sama laska co wczoraj?-spojrzał na mnie
-Stary co się wczoraj działo, że obudziłem się w jej pokoju?-spytał z uniesionymi brwiami
-Padłeś po tym jak wciągnąłeś- skomentowałam, a oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Zadziorna-skomentował mnie blondyn
-Wiem to-zaśmiał się Justin. Wywróciłam oczami i rozejrzałam się. Byłam tu jedyną tak ubraną dziewczyną. Inne miały na siebie ledwo zakrywające  spódniczki i krótkie topy.- Nie patrz na nie, jesteś lepiej ubrana- zaśmiał się obok mojego ucha.
-Jakbym tego nie wiedziała- zarzuciłam włosami. Usłyszałam tylko śmiech chłopaków
-Gdzieś ty ją znalazł ?-spytał blondyn- Poprawka ona zlazła ciebie-zaśmiał się. Irytował mnie już.
-Ze mnie się nie śmieje-uderzyłam go w ramię i skrzyżowałam ręce na piersiach
-I całkiem mocno bije-zaśmiał się znowu
-Kurwa, doprowadzasz mnie już do białej gorączki- wysyczałam na niego. Blondyn uniósł ręce go góry i spojrzał na Justina.
-Jeżeli się ścigasz, to już musisz iść- oznajmił blondyn. Justin złapał moją dłoń i poprowadził do swojego auta. Usiadłam po stronie pasażera, a on kierowcy. Podjechał na miejsce startu i stanął obok innych samochodów.
-Wygraj… dla mnie-szepnęłam mu na ucho i pocałowałam miejsce za nim. Justin odpalił auto i gdy usłyszeliśmy sygnał, ruszył z piskiem opon. Od samego początku szedł łeb w łeb z jakimś czerwonym samochodem. Wiedziałam, że musiałam coś zrobić- Wygraj! Nie bądź ciotą jak oni.-chłopak przycisnął pedał gazu i w mgnieniu oka wyprzedził wszystkich.  Adrenalina buzowała w moich żyłach. Liczyła się tylko ta chwila i uczucia. Nie myślałam o tym co było. Gdy Justin przejechał linię mety krzyknęłam szczęśliwa. Zgasił silnik i wyszedł z auta, a ja zaraz po nim. Rzuciłam się na niego i z przypływu emocjo chwyciłam jego policzki w dłonie i namiętnie pocałowałam. Co mnie zdziwiło chłopak na chwilę odwzajemnił gest. Odkleiłam się od niego, a moje policzki od razu oblał rumieniec
-Stary, wygrałeś!-krzyknęli chłopacy w tym blondyn- Było gorąco – skomentował i spojrzał na mnie. Zarzuciłam włosy i jeszcze raz przytuliłam bruneta.
*********************************
I jak się podoba?Mam nadzieję, że mile przyjmiecie ten rozdział i zostawicie komentarz ;)

piątek, 7 lutego 2014

2. Sobota 01.06.2013


Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju. Chciałam się podnieść, ale coś mi to uniemożliwiło. Otworzyłam gwałtownie oczy i spojrzałam co to. Bez wahania mogłam zobaczyć, że to ręka, a ja nie leżę na poduszce, tylko na kimś. Uniosłam lekko głowę i dopiero wtedy zobaczyłam, że leżałam na jakimś chłopaku, który mocno trzymał mnie w pasie i przyciskał do swojego ciała. Przerażona obrotem spraw zdjęłam jego rękę ze swojej talii i usiadłam. Spojrzałam na jego twarz jeszcze raz i dopiero wtedy dostrzegłam, że na jego czole w okolicy rany jest wielki siniak. Wstałam z łóżka, a następnie wyszłam z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam na dół. Po kuchni krzątała się moja ciotka i jadła na szybko jakąś kanapkę
-Dzień dobry- powiedziałam rozespanym wzrokiem
-Cześć kochanie- podeszła do mnie i ucałowała w czoło. Po raz pierwszy się tak zachowała, ale mi to nie przeszkadzało. – Będziesz się gniewać, jeżeli zamieszka z nami mój facet?-spytała niepewnie
-Nie- odpowiedziałam cicho
-Dziękuję ci- przytuliła mnie- Muszę już iść do pracy. Wracam o 19 razem Davidem- uśmiechnęła się. Z niechęcią odwzajemniłam jej gest i pomachałam jej, gdy wychodziła z domu. Westchnęłam zrezygnowana i usiadłam na krześle. Byłam pewna, że moje życie znowu zmieni się i to nie koniecznie na lepsze. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej jabłko, a następnie ugryzłam je. Po tym jak zjadłam owoc wróciłam do swojego pokoju. Gry znalazłam się w nim zobaczyłam bruneta, jak siedzi na łóżku i rozgląda się po pokoju.
-Co tu do cholery robię i czemu moja głowa tak boli- wrzasną, ale pożałował tego, bo chwycił się za głowę i jęknął
-Przywiozłam cię tu, bo twoi cholerni kumple cię zostawili, jak rozciąłeś sobie głowę-wzruszyłam ramionami i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej ciemnoszarą bokserkę i czarne rurki. Najpierw wsunęłam na ciało spodnie, a następnie zdjęłam koszulkę i założyłam bokserkę. Odwróciłam się do chłopaka, który patrzył na mnie jakby miał się zaraz rzucić –Zamknij buzię, bo ci mucha wleci-wyszeptałam do jego ucha. Runęłam na łóżko i założyłam ręce za głowę.  Oczy chłopaka były wpatrzone we mnie jakby widział ducha.  Uwielbiałam mieć tą cholerną przewagę nad mężczyznami.
-Zjesz coś?-spytałam go. Chłopak pokręcił przecząco głową, ale zaraz po tym usłyszałam burczenie. Zaśmiałam się głośno i podniosłam się z łóżka- chyba jednak tak- mrugnęłam do niego- Twoje buty są obok łóżka-oznajmiłam, a on od razu ubrał je na stopy. Wyszłam z pokoju i mogłam słyszeć jego kroki za mną. Weszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę, a następnie wyciągnęłam z niej mleko i jajka. Wbiłam jajko do miski i nalałam trochę mleka, dodałam także mąki i cukru. Rozgrzałam patelnię i nalazłam na nią masę. Parę minut później naleśniki były gotowe. Położyłam jednego na talerzu i polałam go bitą śmietaną, oraz czekoladą. Postawiłam talerz przed nim, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się zwycięsko  i sięgnęłam po apteczkę. Wyciągnęłam z niej tabletki na ból głowy i podałam mu razem z szklanką wody. Spojrzałam na jego ranę i skrzywiłam się. –Trzeba zmienić ten opatrunek- wskazałam palcem na jego czoło. Chłopak przytaknął i dokończył jeść swojego naleśnika. Stanęłam przed nim i delikatnie odkleiłam plaster z jego czoła.
-Jesteś cholernie seksowną pielęgniarką-zaśmiał się
-Wiem, ale i tak dziękuję- odpowiedziałam.
-Nie chciałbyś się zabawić-słyszałam w jego głosie pożądanie. Odwróciłam się po wodę utlenioną i nasączyłam nią wacik i przyłożyłam do już lepiej wyglądającej rany
-Wypraszam sobie, nie jestem dziwką-skomentowałam bez żadnych emocji. 
-Taa- rzucił chyba sam do siebie, ale ja to usłyszałam
-Powtórz- zażądałam z miną, która mogła go zabić
-Jesteś dziwką.- spojrzał na mnie
-A ty wkurwiającym dupkiem, który ćpa- wzruszyłam ramionami
-Na mnie głosu się nie podnosi- wysyczał i wstał od stołu. Cofnęłam się do tyłu. Z każdym moim krokiem w tył, on robił krok w przód. Moje serca zaczęło bić milion razy szybciej, gdy mój tyłek zdarzył się z blatem. Przełknęłam ślinę i patrzyłam jak chłopak zbliżył się do mnie i brutalnie przycisnął do mnie swoje ciało.
-Odsuń się ode mnie- krzyknęłam, gdy złapał moje nadgarstki.
-Na mnie głosu się nie podnosi
-Jesteś jakimś psychopatą- wysyczałam mu prosto w twarz- Chciałabym dla ciebie miła, a ty zachowujesz się jak niezrównoważony emocjonalnie mały chuj!
-Słowa wypowiedziane z ust dziwki. Ile razu już miałaś w buzi?-spytał zadziornym uśmiechem- Mogę załatwić jeszcze jednego- słowa te wypowiedział do mojego ucha.
-Jesteś w moim domu, więc miej do mnie trochę szacunku- krzyknęłam mu w twarz i odepchnęłam go z całej siły.
-Jesteś zadziorna, podoba mi się-zaśmiał się, a ja poczułam na plecach ciarki. –Wrócę tu jeszcze, ubierz się seksowniej niż to- uniósł lekko moją bokserkę do góry. Wywróciłam tylko oczami i odepchnęłam go ponownie od siebie. –Będę o 21- puścił mi oczko i wyszedł z kuchni. Usłyszałam tyko trzask drzwiami. Usiadłam na krześle, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Pożałowałam swojej pewności siebie. Gdy wszystko było już okay poszłam na górę do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i spojrzałam tempo w ścianę
-Mamo, co mam zrobić, co mam myśleć? Nie masz pojęcia jak mi ciebie brak- poczułam jak łzy spływają po moim policzkach.
****************************
I co jak się podoba? Przepraszam za wszelkie błędy ;/ Jeżeli ktoś tu zajrzy, nich zostawi komentarz, bardzo o to proszę ;)

środa, 5 lutego 2014

1. /Piątek 31.05.2013/


Siedząc na parapecie patrzyłam na spadające z ciemnych chmur ciężkie krople zimnego deszczu. Dotknęłam opuszkami prawej ręki lodowatej szyby i zakreśliłam niewidzialny ślad za jedną z kropi. Westchnęłam i otarłam łzę, która spłynęła z mojego oka.  Przygryzłam spierzchnięte wargi i przymknęłam oczy, który coraz bardziej się szkliły. Pociągnęłam nosem i otarłam wierzchem dłoni kolejne łzy. Tak wyglądały moje dni od ponad miesiąca. Dokładnie 36 dni temu moja mama odeszła z tego świata, zostawiając mnie samą. Obecnie mieszkam z ciągle pracującą ciotką, która nie ma dla mnie nawet kilku minut. Na domiar wszystkiego musiałam przeprowadzić się słonecznego ze Los Angeles do Nowego Yorku.
Podniosłam się z niewygodnego parapetu, a wciąż mojego ulubionego miejsca i podeszłam do upchanej różno-kolorowymi ciuchami szafy. Gładziłam po gładkich i chropowatych materiałach opuszkami palców, by znaleźć coś w stonowanych kolorach. Jeszcze jakiś czas przebierałam materiały, aż natrafiłam na zwykłą granatową bluzkę bez rękawów i czarne rurki. Zdjęłam z siebie luźną, sięgającą mi do połowy ud szarą koszulkę i założyłam nowe ubrania. Z szafy wybrałam czarną marynarkę i wyszukałam ciemnego ful capa. Rzuciłam kurtką na łóżko i udałam się do łazienki. Spięłam swoje długie włosy w kucyk, a następnie nałożyłam na głowę czapkę. Schowałam pod nią wszystkie włosy, by mi nie przeszkadzały. Pomalowałam jeszcze rzęsy mocno tuszem i usta błyszczykiem. Gdy upewniłam się, że wyglądam w miarę przyzwoicie poszłam ponownie do swojego pokoju. Ubrałam marynarkę, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Zabrałam jeszcze swojego galaxy do kieszeni i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz, chowając go głęboko do kieszeni. Otworzyłam parasolkę i wyszłam na mokrą ulicę. Ciemność oświetlały tylko uliczne latarnie i księżyc. Nie miałam pojęcia gdzie pójść, ale nie chciałam także siedzieć w domu sama. W oddali mogłam usłyszeć piosenkę Saturday. W mojej głowie zapaliła się lampka. Postanowiłam pójść na jakąś imprezę. Stanęłam przed olbrzymim domem, skąd dobiegała muzyka. Rozejrzałam się i zobaczyłam masę ludzi wchodzących do budynku . Przeszłam przez ulicę i stanęłam przed drzwiami. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Tam muzyka była o wiele głośniejsza. Spojrzałam na wszystkie dziewczyny ubrane w ciasne i krótkie sukienki, a później na swój strój. Machnęłam w myślach na to ręką i podeszłam do stołu, na którym była masa różnego rodzaju alkoholu. Popatrzyłam na wszystko kilka razy i stwierdziła, że nie będę nic pić. Nalałam sobie jakiejś czerwonej oranżady i ponownie przebiegłam wzrokiem po wszystkich. Mój wzrok zatrzymał się na kuchni, gdzie stało sześciu chłopaków i wciągali, zapewne narkotyki. Pokręciłam głową, a w tym momencie jeden z nich przewrócił się na ziemię i uderzył głową i kant stołu. Skrzywiłam się widząc jak chłopakowi zaczyna wypływać duża ilość krwi z rany na czole. Westchnęłam i ruszyłam do kuchni, chociaż nie powinnam
-Nie wygląda to za dobrze- odezwałam się pewnie, a reszta chłopaków spojrzała na mnie. – Macie jakąś apteczkę?-spojrzałam na nich znudzonym wzrokiem. Jeden z nich, blondyn wyciągnął pudełko w szafki i wręczył mi.  Przykucnęłam obok bruneta i podniosłam go do pozycji siedzącej, opierając o jakiś mebel. Nasączyłam wacik wodą utlenioną i przyłożyłam do rany. Oczyściłam także miejsce obok rany i przykleiłam na nią plaster z dużą ilością gazików. Na sam koniec oczyściłam twarz chłopaka zaschniętej krwi. Podniosłam się i podeszłam do zlewu by umyć ręce.
-Zawieziesz go do domu?-ktoś spytał. Odwróciłam się i przygryzając wewnętrzną część policzka zmarszczyłam czoło.
-Odpada- odparłam
-Zostawisz go tak? Nie ma jak wrócić do domu-widać, że wszyscy byli naćpani w trzy dupy, ale jeszcze kontaktowali. W takich chwilach żałowałam, że lubię pomagać ludziom. Tupnęłam nogą i spojrzałam na chłopaka na ziemi
-Dobra-zgodziłam się w końcu. Oni zaśmiali się i wręczyli mi kluczyki  i następnie z prędkością światła zmyli się z kuchni- Ej!-krzyknęłam, ale ich już nie było.- Kurwa- mruknęłam pod nosem. – I gdzie ja go teraz zabiorę?- kucnęłam przy nim i zaczęłam nim trząść, by się obudził. Gdy to nie dało rezultatów podniosłam się, a następnie z nie małym problemem podniosłam jego.  Wyszłam przez tylnie drzwi i nacisnęłam na przycisk odblokowujący samochód, bym wiedziała który to. Dziękowałam Bogu, że dał o sobie znać samochód przed nami. Otworzyłam drzwi pasażera i wepchnęłam bruneta na siedzenie. Odetchnęłam, a następnie obeszłam samochód i usiadłam na miejscu kierowcy. Zapaliłam silnik i wyjechałam na ulicę wciąż niepewna. 3 minuty później zatrzymałam się przed moim obecnym domem. Wyłączyłam silnik i zgasiłam światła. Dziękowałam po raz kolejny bogu, że cioci jeszcze nie było w domu. Szybko wyszłam z auta i zabrałam chłopaka, by wejść do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Największą przeszkodą były schody. Zamknęłam oczy o głośno westchnęłam.  Chwyciłam się mocno poręczy obok schodów i weszłam na pierwszy stopień. Moje plecy już bolały od nadmiaru ciężaru jakim był chłopak. Odetchnęłam w olbrzymią ulgą, gdy stanęłam przed drzwiami swojego pokoju. Otworzyłam je, a następnie zamknęłam najciszej jak umiałam. Położyłam chłopaka na swoim łóżku, bo nie wiedziałam co innego mam z nim zrobić. Usiadłam na skraju łóżka i spojrzałam na śpiącego bruneta. Przytulił się mocno do mojej poduszki, a ja zaśmiałam się. Zdjęłam z jego nóg supry i położyłam je obok łóżka. Wyciągnęłam z szafy dłuższą bluzkę na ramiączkach i nową bieliznę, a następnie udałam się do łazienki. Zakluczyłam drzwi i rozebrałam się z swoich rzeczy. Rzuciłam wszystko do kosza na pranie, a czapkę położyłam na umywalce. Rozpuściłam włosy i weszłam do kabiny. Ciepła woda od razu rozluźniła moje ciało. Jęknęłam. Kilka minut bezczynnie stałam pod strumieniem ciepłej wody, a następnie umyłam swoje ciało. Wysuszyłam swoje ciało miękkim ręcznikiem i ubrałam bieliznę, a następnie bluzkę. Włosy związałam w niedbały kok na czubku głowy. Otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę, by sprawdzić, czy tajemniczy chłopak śpi. Na szczęście tak było, więc wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka. Spod niego wyciągnęłam  materac i położyłam na nim jedną poduszkę i koc. Położyłam się na nim i przykryłam szczelnie kocem. Dopiero, gdy dokładnie sobie wszystko przemyślałam puknęłam się w łeb po cholerę go tu przyprowadzałam. Mogłam go tam zostawić. Długo przewracałam się z boku na bok, ale sen nie nadchodził. Jęknęłam niezadowolona i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na dość dużą przestrzeń na łóżku, a następnie na materac. Westchnęłam i podniosłam się poduszkę położyłam na łóżku, a materac kopnęłam ponownie pod łóżko. Ostrożnie położyłam się na końcu łóżka i zamknęłam oczy. Nawet nie zorientowałam się, gdy zasnęłam.
****************************************
Jak wyszedł mi pierwszy rozdział? Mam wielką nadzieję, że komuś się spodoba. Mam prośbę do każdego, kto trafi na tego bloga, nich zostawi komentarza. Dla was to chwileczka, a dla mnie wielka motywacja do dalszej pracy. Wystarczy głupie czytam, bądź zwykła opinia ;). BĘDĘ NIEZMIERNIE WDZIĘCZNA ;)

wtorek, 4 lutego 2014

Coś na dobry początek

Cześć! Jak już można wywnioskować, będę zamieszczać tu opowiadanie ;). Nie mam pojęcia co o nim powiecie, ale mam już napisane trochę i mam nadzieję, że nie będzie takie złe. Będzie różnić się w znacznym stopniu od poprzedniego.
Główną bohaterką będzie 18 letnia Isabella Davis, która straciła matkę. Na swojej dość krętej drodze spotka Justina- chłopaka pragnącego zaliczyć każą pannę, która na przyzwoity biust. Dopiero, gdy spotka Isabellę, zada sobie trud, by ją zdobyć. ale czy mu się to uda? Czy Justin zmieni się i pokocha kogoś innego niż samego siebie? A może zakład zniszczy mu szansę na zdobycie serduszka Isabelli? Może jednak wciągnie biedną dziewczynę w swój świat, by móc się zemścić? Jak potoczą się losy tych bohaterów dowiecie się czytając fanfiction mojego autorstwa: DESTRUCTION!