środa, 12 lutego 2014

3.Sobota 01.06.2013



Mój telefon dawał o sobie znać, więc nacisnęłam na zieloną słuchawkę, nawet nie patrząc kto próbuje się ze mną skontaktować
-Halo?-powiedziałam przeglądając dalej ubrania w szafie.
-Cześć kochanie- odezwała się moja ciotka. – Zmiana planów o 19 podjedziemy po ciebie, bo David zabiera nas do restauracji-mogłam usłyszeć w jej głosie ekscytację
-Jak uważasz- rzuciłam.
-Oh i ubierz coś ładnego, ale w miarę eleganckiego .
-Dobrze- odpowiedziałam. 
-Do zobaczenia- rozłączyła się zanim coś powiedziałam. Pokręciłam zirytowana głową i podeszłam do szafy. Długo szukałam jakiegoś odpowiedniego stroju, ale wszystko było w wesołych kolorach. Opadłam zrezygnowana na podłogę i zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je i spojrzałam tempo na ścianę
-Mamo nie pogniewasz się, że ubiorę coś kolorowego?-zapytałam. Uśmiechnęłam się do siebie i podniosłam się z ziemi. Podeszłam ponownie do szafy i wyciągnęłam chabrową sukienkę z złotym paskiem w talii. Podeszłam do lustra i przyłożyłam ubranie do swojego ciała. Uśmiechnęłam się i położyłam sukienkę na łóżku. Wybrałam jeszcze białą kurtkę i jasnobeżowe buty, oraz torebkę. Ułożyłam to obok sukienki na łóżku i poszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i odkręciłam ciepłą wodę. Rozkoszowałam się każdą kroplą ciepłego płynu na mojej skórze. Po około godzinie  wyszłam spod prysznica i owinęłam swoje ciało w biały ręcznik. Weszłam do pokoju i podeszłam do szafki z bielizną. Wyciągnęłam biały stanik i tego samego koloru majtki. Ubrałam je na siebie i podeszłam do łóżka, z którego zabrałam sukienkę. Szybko ubrałam ją na swoje ciało. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam sama do siebie. Poszłam do łazienki, gdzie zrobiłam makijaż.  Swoje blond włosy pokręciłam na lokówce i popsikałam lakierem. Gdy wróciłam do pokoju była już 18:49, więc szybko ubrałam na siebie marynarkę, a na stopy założyłam buty. Z pudełka z biżuterią wybrałam naszyjnik w kształcie serca i pierścionek z białymi kamieniami. Spojrzałam jeszcze raz w lustro i uznałam, że zestaw , który wybrałam wygląda oszałamiająco. Spakowałam do torebki swój telefon, szminkę i tusz. Zeszłam na dół równo o 19. Od razu wyszłam na dwór i zobaczyłam samochód cioci na ulicy. Zamknęłam za sobą dom i poszłam do auta.  Gdy wsiadłam na tylnie siedzenie zobaczyłam chłopka mniej więcej w moim wieku i trochę młodszą dziewczynę. Uśmiechnęłam się do nich sztucznie i odwróciłam głowę w stronę okna. Moje myśli powróciły do akcji z rana i chłopaka, który już po pierwszym spotkaniu przerażał mnie. Nie powiem, bo był nieziemsko przystojny, ale charakter to zepsuł. Jeszcze jak dzisiaj zaprosił mnie na wyjście, oszaleję. Nawet nie zauważyłam, że samochód stanął i jeszcze jako jedyna siedzę w pojeździe. Moje policzki pokrył rumieniec i wydostałam się z auta. Poszłam obok jako ostatnia w stronę restauracji. Usiadłam na krześle obok tego chłopaka, który głupkowato cały czas się na mnie patrzył. Miałam ochotę przywalić mu w twarz. David, który myślał, że zamawiając dla wszystkich będzie dżentelmenem jednak się nim  nie okazał. Gdy na stół  trafiły małże i krewetki na mojej twarzy pojawił się grymas. Na swoim okrytym kolanie poczułam rękę chłopaka, który cały czas się do mnie szczerzył. Spojrzałam na niego złowrogo, ale ten zamiast wziąć swoją brudną dłoń pojechał jeszcze wyżej. Ścisnęłam jego kończynę najmocniej jak umiałam, przy okazji wbijając swoje długie paznokcie w jego skórę i strzepnęłam ją ze swojego uda. Odsunęłam krzesło i wstałam z niego.
-Przepraszam, ale muszę do łazienki. –wykrztusiłam przerażona całą akcją. Chwiejnym krokiem weszłam do ubikacji i oparłam się o umywalkę. Niedługi po tym drzwi się otworzyły, a ja spojrzałam w tym kierunku. Gdy ujrzałam twarz chłopaka,  który wywołał u mnie strach serce podskoczyło mi do gardła. Przełknęłam głośno ślinę, gdy zbliżył się do mnie. Popchnął mnie na ścianę i mocno przycisną do ściany. Jęknęłam, gdy moje plecy weszły w kontakt z zimnymi płytkami.
-Wiesz, że jesteś bardzo ładna?- powiedział szeptem do mojego ucha
-Puść mnie idioto- zaczęłam się szarpać. –Kurwa powiedziałam ci puść mnie- ile tylko mogłam uderzyłam go kolanem w czułe miejsce.  Odepchnęłam go i ze łzami w oczach wybiegłam z łazienki. Nie podeszłam do stolika, tylko od razu wyszłam z restauracji.  Biegłam przed siebie, ale nie wiedziałam gdzie. Przystanęłam, gdy mój oddech był bardzo nie równy. Obok mnie zatrzymało się bardzo ładne sportowe auto, a ja nawet nie spojrzałam, kto siedzi w środku.
-Podwieźć gdzieś piękną panią?-usłyszałam znany mi już głos
-Nie, dzięki- burknęłam pod nosem.
-Wracaj!-usłyszałam głos chłopaka, który biegł w moją stronę. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w stronę restauracji.
-O nie, nie, nie- jęknęłam i szybko otworzyłam drzwi auta bruneta i wsiadłam do środka. –Jedź!-krzyknęłam, a chłopak ruszył z piskiem opon. Gdy widziałam jak szybko mijamy budynki dopiero się rozpłakałam. Schowałam twarz w dłoniach i dałam by emocje wzięły nade mną górę.
-Wszystko w porządku ? –spytał po dłuższej chwili. Pokiwałam tylko głową –Przecież nie jestem ślepy, że coś się stało-odezwał się znowu
-Dziękuję, że mi pomogłeś, ale uważam, że nie powinieneś się wtrącać do moich spraw, a ja twoich- oznajmiłam, gdy trochę się uspokoiłam
-Nalegam- powiedział bez emocji
-Musisz być taki ciekawski?-westchnęłam- Moja ciotka ma nowego chłopaka, a on ma dwójkę dzieci i ten chłopak był właśnie jednym z tych dzieci.
-No dobrze, ale czemu jesteś taka roztrzęsiona?-dopytywał
- On próbował się do mnie dobrać-powiedziałam nieco ciszej
- A to chuj-skomentował. Spojrzałam na niego i mogłam zobaczyć jak mocno zaciska kierownicę. – Zabiorę cię, gdzie się rozerwiesz-uśmiechnął się do mnie. Jego uśmiech był najpiękniejszym jaki widziałam.
-Jestem Isabella- powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie na chwilę, aż odpowiedział
-Justin- chłopak przyśpieszył, na co się zaśmiałam – Lubisz szybką jazdę?
-Tak-uśmiechnęłam się. Niedługo po tym zatrzymał się obok toru wyścigowego
-Serio?-spojrzałam na niego
-Będziemy się ścigać- oznajmił z wielkim uśmiechem. Wzruszyłam tylko ramionami. Justin wyszedł z auta, co ja niepewnie zrobiłam za nim. Brunet machnął ręką bym do niego podeszła, co zrobiłam już śmielej. Objął mnie w talii, a ja zdziwiona na niego spojrzałam.
-Hej Niall- zaśmiał się chłopak i przywitał z blondynem – Gdzie reszta?
-Wyrywa jakieś laski-zaśmiał się- widzę, że ty już nie musisz. Zaraz, to nie ta sama laska co wczoraj?-spojrzał na mnie
-Stary co się wczoraj działo, że obudziłem się w jej pokoju?-spytał z uniesionymi brwiami
-Padłeś po tym jak wciągnąłeś- skomentowałam, a oboje spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Zadziorna-skomentował mnie blondyn
-Wiem to-zaśmiał się Justin. Wywróciłam oczami i rozejrzałam się. Byłam tu jedyną tak ubraną dziewczyną. Inne miały na siebie ledwo zakrywające  spódniczki i krótkie topy.- Nie patrz na nie, jesteś lepiej ubrana- zaśmiał się obok mojego ucha.
-Jakbym tego nie wiedziała- zarzuciłam włosami. Usłyszałam tylko śmiech chłopaków
-Gdzieś ty ją znalazł ?-spytał blondyn- Poprawka ona zlazła ciebie-zaśmiał się. Irytował mnie już.
-Ze mnie się nie śmieje-uderzyłam go w ramię i skrzyżowałam ręce na piersiach
-I całkiem mocno bije-zaśmiał się znowu
-Kurwa, doprowadzasz mnie już do białej gorączki- wysyczałam na niego. Blondyn uniósł ręce go góry i spojrzał na Justina.
-Jeżeli się ścigasz, to już musisz iść- oznajmił blondyn. Justin złapał moją dłoń i poprowadził do swojego auta. Usiadłam po stronie pasażera, a on kierowcy. Podjechał na miejsce startu i stanął obok innych samochodów.
-Wygraj… dla mnie-szepnęłam mu na ucho i pocałowałam miejsce za nim. Justin odpalił auto i gdy usłyszeliśmy sygnał, ruszył z piskiem opon. Od samego początku szedł łeb w łeb z jakimś czerwonym samochodem. Wiedziałam, że musiałam coś zrobić- Wygraj! Nie bądź ciotą jak oni.-chłopak przycisnął pedał gazu i w mgnieniu oka wyprzedził wszystkich.  Adrenalina buzowała w moich żyłach. Liczyła się tylko ta chwila i uczucia. Nie myślałam o tym co było. Gdy Justin przejechał linię mety krzyknęłam szczęśliwa. Zgasił silnik i wyszedł z auta, a ja zaraz po nim. Rzuciłam się na niego i z przypływu emocjo chwyciłam jego policzki w dłonie i namiętnie pocałowałam. Co mnie zdziwiło chłopak na chwilę odwzajemnił gest. Odkleiłam się od niego, a moje policzki od razu oblał rumieniec
-Stary, wygrałeś!-krzyknęli chłopacy w tym blondyn- Było gorąco – skomentował i spojrzał na mnie. Zarzuciłam włosy i jeszcze raz przytuliłam bruneta.
*********************************
I jak się podoba?Mam nadzieję, że mile przyjmiecie ten rozdział i zostawicie komentarz ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz