środa, 5 lutego 2014

1. /Piątek 31.05.2013/


Siedząc na parapecie patrzyłam na spadające z ciemnych chmur ciężkie krople zimnego deszczu. Dotknęłam opuszkami prawej ręki lodowatej szyby i zakreśliłam niewidzialny ślad za jedną z kropi. Westchnęłam i otarłam łzę, która spłynęła z mojego oka.  Przygryzłam spierzchnięte wargi i przymknęłam oczy, który coraz bardziej się szkliły. Pociągnęłam nosem i otarłam wierzchem dłoni kolejne łzy. Tak wyglądały moje dni od ponad miesiąca. Dokładnie 36 dni temu moja mama odeszła z tego świata, zostawiając mnie samą. Obecnie mieszkam z ciągle pracującą ciotką, która nie ma dla mnie nawet kilku minut. Na domiar wszystkiego musiałam przeprowadzić się słonecznego ze Los Angeles do Nowego Yorku.
Podniosłam się z niewygodnego parapetu, a wciąż mojego ulubionego miejsca i podeszłam do upchanej różno-kolorowymi ciuchami szafy. Gładziłam po gładkich i chropowatych materiałach opuszkami palców, by znaleźć coś w stonowanych kolorach. Jeszcze jakiś czas przebierałam materiały, aż natrafiłam na zwykłą granatową bluzkę bez rękawów i czarne rurki. Zdjęłam z siebie luźną, sięgającą mi do połowy ud szarą koszulkę i założyłam nowe ubrania. Z szafy wybrałam czarną marynarkę i wyszukałam ciemnego ful capa. Rzuciłam kurtką na łóżko i udałam się do łazienki. Spięłam swoje długie włosy w kucyk, a następnie nałożyłam na głowę czapkę. Schowałam pod nią wszystkie włosy, by mi nie przeszkadzały. Pomalowałam jeszcze rzęsy mocno tuszem i usta błyszczykiem. Gdy upewniłam się, że wyglądam w miarę przyzwoicie poszłam ponownie do swojego pokoju. Ubrałam marynarkę, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Zabrałam jeszcze swojego galaxy do kieszeni i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Zeszłam na dół i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz, chowając go głęboko do kieszeni. Otworzyłam parasolkę i wyszłam na mokrą ulicę. Ciemność oświetlały tylko uliczne latarnie i księżyc. Nie miałam pojęcia gdzie pójść, ale nie chciałam także siedzieć w domu sama. W oddali mogłam usłyszeć piosenkę Saturday. W mojej głowie zapaliła się lampka. Postanowiłam pójść na jakąś imprezę. Stanęłam przed olbrzymim domem, skąd dobiegała muzyka. Rozejrzałam się i zobaczyłam masę ludzi wchodzących do budynku . Przeszłam przez ulicę i stanęłam przed drzwiami. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Tam muzyka była o wiele głośniejsza. Spojrzałam na wszystkie dziewczyny ubrane w ciasne i krótkie sukienki, a później na swój strój. Machnęłam w myślach na to ręką i podeszłam do stołu, na którym była masa różnego rodzaju alkoholu. Popatrzyłam na wszystko kilka razy i stwierdziła, że nie będę nic pić. Nalałam sobie jakiejś czerwonej oranżady i ponownie przebiegłam wzrokiem po wszystkich. Mój wzrok zatrzymał się na kuchni, gdzie stało sześciu chłopaków i wciągali, zapewne narkotyki. Pokręciłam głową, a w tym momencie jeden z nich przewrócił się na ziemię i uderzył głową i kant stołu. Skrzywiłam się widząc jak chłopakowi zaczyna wypływać duża ilość krwi z rany na czole. Westchnęłam i ruszyłam do kuchni, chociaż nie powinnam
-Nie wygląda to za dobrze- odezwałam się pewnie, a reszta chłopaków spojrzała na mnie. – Macie jakąś apteczkę?-spojrzałam na nich znudzonym wzrokiem. Jeden z nich, blondyn wyciągnął pudełko w szafki i wręczył mi.  Przykucnęłam obok bruneta i podniosłam go do pozycji siedzącej, opierając o jakiś mebel. Nasączyłam wacik wodą utlenioną i przyłożyłam do rany. Oczyściłam także miejsce obok rany i przykleiłam na nią plaster z dużą ilością gazików. Na sam koniec oczyściłam twarz chłopaka zaschniętej krwi. Podniosłam się i podeszłam do zlewu by umyć ręce.
-Zawieziesz go do domu?-ktoś spytał. Odwróciłam się i przygryzając wewnętrzną część policzka zmarszczyłam czoło.
-Odpada- odparłam
-Zostawisz go tak? Nie ma jak wrócić do domu-widać, że wszyscy byli naćpani w trzy dupy, ale jeszcze kontaktowali. W takich chwilach żałowałam, że lubię pomagać ludziom. Tupnęłam nogą i spojrzałam na chłopaka na ziemi
-Dobra-zgodziłam się w końcu. Oni zaśmiali się i wręczyli mi kluczyki  i następnie z prędkością światła zmyli się z kuchni- Ej!-krzyknęłam, ale ich już nie było.- Kurwa- mruknęłam pod nosem. – I gdzie ja go teraz zabiorę?- kucnęłam przy nim i zaczęłam nim trząść, by się obudził. Gdy to nie dało rezultatów podniosłam się, a następnie z nie małym problemem podniosłam jego.  Wyszłam przez tylnie drzwi i nacisnęłam na przycisk odblokowujący samochód, bym wiedziała który to. Dziękowałam Bogu, że dał o sobie znać samochód przed nami. Otworzyłam drzwi pasażera i wepchnęłam bruneta na siedzenie. Odetchnęłam, a następnie obeszłam samochód i usiadłam na miejscu kierowcy. Zapaliłam silnik i wyjechałam na ulicę wciąż niepewna. 3 minuty później zatrzymałam się przed moim obecnym domem. Wyłączyłam silnik i zgasiłam światła. Dziękowałam po raz kolejny bogu, że cioci jeszcze nie było w domu. Szybko wyszłam z auta i zabrałam chłopaka, by wejść do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Największą przeszkodą były schody. Zamknęłam oczy o głośno westchnęłam.  Chwyciłam się mocno poręczy obok schodów i weszłam na pierwszy stopień. Moje plecy już bolały od nadmiaru ciężaru jakim był chłopak. Odetchnęłam w olbrzymią ulgą, gdy stanęłam przed drzwiami swojego pokoju. Otworzyłam je, a następnie zamknęłam najciszej jak umiałam. Położyłam chłopaka na swoim łóżku, bo nie wiedziałam co innego mam z nim zrobić. Usiadłam na skraju łóżka i spojrzałam na śpiącego bruneta. Przytulił się mocno do mojej poduszki, a ja zaśmiałam się. Zdjęłam z jego nóg supry i położyłam je obok łóżka. Wyciągnęłam z szafy dłuższą bluzkę na ramiączkach i nową bieliznę, a następnie udałam się do łazienki. Zakluczyłam drzwi i rozebrałam się z swoich rzeczy. Rzuciłam wszystko do kosza na pranie, a czapkę położyłam na umywalce. Rozpuściłam włosy i weszłam do kabiny. Ciepła woda od razu rozluźniła moje ciało. Jęknęłam. Kilka minut bezczynnie stałam pod strumieniem ciepłej wody, a następnie umyłam swoje ciało. Wysuszyłam swoje ciało miękkim ręcznikiem i ubrałam bieliznę, a następnie bluzkę. Włosy związałam w niedbały kok na czubku głowy. Otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę, by sprawdzić, czy tajemniczy chłopak śpi. Na szczęście tak było, więc wyszłam z łazienki i podeszłam do łóżka. Spod niego wyciągnęłam  materac i położyłam na nim jedną poduszkę i koc. Położyłam się na nim i przykryłam szczelnie kocem. Dopiero, gdy dokładnie sobie wszystko przemyślałam puknęłam się w łeb po cholerę go tu przyprowadzałam. Mogłam go tam zostawić. Długo przewracałam się z boku na bok, ale sen nie nadchodził. Jęknęłam niezadowolona i podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na dość dużą przestrzeń na łóżku, a następnie na materac. Westchnęłam i podniosłam się poduszkę położyłam na łóżku, a materac kopnęłam ponownie pod łóżko. Ostrożnie położyłam się na końcu łóżka i zamknęłam oczy. Nawet nie zorientowałam się, gdy zasnęłam.
****************************************
Jak wyszedł mi pierwszy rozdział? Mam wielką nadzieję, że komuś się spodoba. Mam prośbę do każdego, kto trafi na tego bloga, nich zostawi komentarza. Dla was to chwileczka, a dla mnie wielka motywacja do dalszej pracy. Wystarczy głupie czytam, bądź zwykła opinia ;). BĘDĘ NIEZMIERNIE WDZIĘCZNA ;)

2 komentarze:

  1. Ciekawie się zapowiada , notka super , czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie sie zaczyna =* i mam dla ciebie rade,zebys zwracala uwage na powtorzenia ;3

    OdpowiedzUsuń